Każdy Salvatore Scibona jest najsmutniejszą powieścią, jaka zawitała na Literacką Podróż.
Hamburg rok 2011. Na płycie lotniska błąka się Janis. Chłopiec nie odzywa się, trudno nawiązać z nim kontakt. Kiedy to się udaje, mówi w obcym języku, nie wiadomo jakiej jest narodowości - pewnie pochodzi z bloku Wschodniej Europy. Nie wiadomo, jak dostał się do Niemiec, co robi przy terminalu. Wiadomo tylko, że szuka taty, którego ani widu, ani słychu.
Stany Zjednoczone po drugiej wojnie światowej. Vollie to chłopak, który próżno oczekuje akceptacji ze strony ojca. Pochodzi z farmerskiej rodziny i marzy o zdobyciu podziwu taty. Kiedy wybucha wojna w Wietnamie, widzi w niej szansę dla siebie i zaciąga się do armii. Nie wie tylko, że ta jedna decyzja na zawsze zmieni jego życie.
Salvatore Scibona, finalista National Book Award, zabiera czytelnika do męskiego świata poszukiwania miłości ojca do syna. Zbudowany z dziecięcego uczucia odrzucenia, świadomości o potrzebie ciągłych starań zdobycia ojcowskiego serca. Może w końcu uda się to i tata dostrzeże go, spojrzy na niego z podziwem. Mijają lata, chłopcy zmieniają się w poranionych mężczyzn, którzy nadal myślą i potrzebują uczucia i uznania ze strony rodzica. To opowieść o traumie, piętnie odrzucenia przechodzącego z pokolenia na pokolenie. Każdy z bohaterów jest inny, ma inne doświadczenia, ale każdy z nich marzy o tym samym i tego poszukuje u innych mężczyzn. Jeden u brutalnego przełożonego w wojsku, inny u księdza z miejscowego sierocińca. W ich świecie nie brakuje czułej i oddanej matki, problem w tym, że kobietom nie udaje się zaistnieć w męskim świecie syna. Są odrzucane, tak jak ich mężowie odtracają swoje dziecko. Scibona do budowania napięcia wykorzystuje silne emocje odczuwane przez bohaterów, które to szybko przechodzą na czytelnika. Płynnie przerzuca się między miłością a pogardą. Mężczyźni przemierzają kontynenty, doświadczają okrucieństwa świata wypełnionego religijnym fanatyzmem i noszą rany przekazywane potem synom. Bóg w ich rzeczywistości to znów mężczyzna, przed którym czuje się lęk i który swoją obecnością ma naznaczyć ludzkie życie. Tu nie ma miejsca na przebaczenie i miłosierdzie, ale na strach i ciągłe odtrącenie. Poczucie bycia niechcianym popycha w kierunku autodestrukcji - fizycznym i emocjonalnym, każdy tu buduje swoją osobowość od nowa, zabijając tego kim był w przeszłości.
Każdy to powieść szkatułka, kolejne warstwy tworzą całość i wciągają w ten mroczny i smutny świat. Pełno w nim nostalgii za tym, czego nigdy nie dane było zaznać. Tęsknoty za tym najważniejszym człowiekiem życia. Melancholii obecnej na każdej stronie. Ta historia wzrusza, nie pozwala się od siebie oderwać i nie bierze jeńców. To opowieść o samotności, potrzebie akceptacji i o tym jak ważny jest ojciec w świecie chłopca, który buduje swą własną tożsamość. O niszczycielskiej sile wojny, która wyciska niezatarte piętno. Ta historia boli i zachwyca jednocześnie.
Polecam.
Moja ocena 9 /10
Wydawanictwo Znak