Strony

piątek, 31 lipca 2020

MROCZNY PIĄTEK: CHIRURG & SKALPEL, TESS GERRITSEN

Pierwszy raz zetknąłem się z thrillerem medycznym, za sprawą Chirurga i Skalpela Tess Gerritsen, który zrobił olbrzymie wrażenie. To historia rodem z horroru o tym, jak jeden człowiek jest zdolny stać się czyimś najgorszym koszmarem.

Ze względu na to, że Skalpel jest bezpośrednią kontynuacją Chirurga to, ograniczę się do przybliżenia fabuły tej drugiej powieści, aby nie psuć zabawy i za dużo nie zdradzić. Catherine Cordell to lekarka, która przed laty doświadczyła najgorszej rzeczy, jaka może spotkać kobietę - została w brutalny sposób zgwałcona i cudem unikneła śmierci. Od tej pory jej życie zmieniło się w piekło. Dom stał się istną twierdzą z szeregiem zamków antywłamaniowych i co noc nawiedza ją tamto makabryczne wspomnienie. Chociaż minęło już dwa lata i wydaje się, że kobieta pozornie uporała się z traumą, to w momencie, gdy bostońska policja puka do drzwi jej gabinetu, chcąc z nią porozmawiać na temat obecnych morderstw młodych kobiet, w pani doktor na nowo budzi się uczucie czyhającego na nią zagrożenia. Zwłaszcza, że prowadząca śledztwo detektyw Jane Rizzoli jest w stosunku do niej bardzo nieufna.

Sięgając po serię książek z Jane Rizzoli i Maurą Isles nie spodziewałem się tak dużej dawki zwyrodnialstwa, tak totalnie odjechanego okrucieństwa rodem z powieści chociażby Chrisa Cartera. Mamy krew i wyrzynanie w bestialski sposób ludzkich organów, a dokładnie mówiąc macicy. To sadyzm w czystej postaci. Perwersja dająca dziką, wręcz zwierzęcą satysfakcję mordercy. On gwałci, zadaje ból a na koniec zabija ofiarę, dla samego zabijania i doznania wówczas seksualnego podniecenia. Ma dokładnie opracowany plan działania, nie ma w nim miejsca na przypadek, a każde kolejne zabójstwo stanowi wiadomość wysyłaną najpierw do Catherine, a potem do Rizzoli, aby wzbudzić w nich paniczny strach i uczucie osaczenia. On je obserwuje, podczas gdy one nie znają jego twarzy, ale nie da im o sobie zapomnieć nawet na minutę To potwór, bestia żywiąca się ludzkim cierpieniem i strachem.

Kto obawia się skrajnej przemocy, wyrafinowanego okrucieństwa i tortur, ten nie ma co sięgać po Chirurga. Kto potrafi natomiast dać się zahipnotyzować tym powieścią z ich psychozą lęku i potwornieści, razem z bostońską policją włączyć się w poszukiwanie psychopaty, ten zazna przedniej lektury, od której po prostu trudno się oderwać. Dreszcz niepokóju i ciary na ciele zagwarantowane.

Polecam. 
Moja ocena 8/10


                   Wydawanictwo Albatros 

środa, 29 lipca 2020

Od jednego Lucypera, Anna Dziewit-Meller

Anna Dziewit-Meller powraca z nową powieścią Od jednego Lucypera odpowiadającą o ludziach ze Śląska i śląskich kobietach doby stalinizmu oraz o współczesnych emigrantach zarobkowych.

Kasia przed laty wyjechała do Holandii, raz w poszukiwaniu lepszego życia, lepszych zarobków i większych perspektyw. Tu ma pozornie poukładane życie. Niby robi karierę naukową, żyje na pewnym poziomie ale zmagać się z anoreksją. Kiedy otrzymuje wiadomość o śmierci babci, musi powrócić do rodzinnego Śląska i zmierzyć się z tym, przed czym kiedyś chciała uciec. Przy okazji pogrzebu seniorki rodu odkrywa rodzinną tajemnicę skrywaną przez 60 lat.

Anna Dziewit-Meller snuje przejmującą opowieść o pogrążonych w górmiczym pyle miastach i śląskich kobietach. Koniec wojny wbrew pozorom wcale nie przyniósł poczucia bezpieczeństwa. Jest ono jedynie pozorne. Wciąż jeszcze słychać echa hitlerowskich rządów, pamięta się doznane krzywdy, głód i strach, a już w codzienność tutejszej ludności wkracza nowy okupant, tym razem ze Wschodu. To co miało być jutrzenką lepszej zmiany, sprawia, że dalej górnicy pogrążeni są w marazmie. Sadza i smoła pokrywa ich domy i ich ciała, a przede wszystkim osadza się na ich duszach. Wszystko jest jednakowo czarne i nijakie. Jedynie rozchodzą się szumne hasła budowania nowego kraju, że niby jest więcej domów, żłobków, szkół i zakładów pracy ale ludzie dalej żyją w biedzie, jak przedtem. Nowa władza robi wszystko, aby wymazać ze społecznej pamięci lata przedwojenne, z tamtejszą mentalnością, tymczasem ludność dalej przywiązania jest do religii i swojej piekarskiej Matki Boskiej, której nie chcą zamienić na towarzysza Bieruta. Pełno jest pracowitych ludzi biorących udział w we współzawodnictwie w wyrabiania norm. Całkowicie podporządkowani i bojący się tego nowego czarnego boga, który swe panowanie opiera na strachu, donosicielstwie i udowadnianiu winy niewinnym. Jego zaś więzienia i sposób przesłuchania nie wiele różni się od hitlerowskich metod. Służyć mają one w budowaniu nowej socjalistycznej rzeczywistości, która domaga się wyszukiwania i eliminowanie wrogów ludu. 

Tej szarej rzeczywistości rodzącej się Polski Ludowej przeciwstawiona została współczesna polska emigracja na Zachodzie. Niby zarabiają lepiej od rodaków w kraju, żyją na wyższym poziomie, a jednak u części z nich niezmienna zostaje mentalność. Ta polska z szukaniem wrogów i pogardy dla inności, od tego co "nie polskie". Niezmiennie wydają sądy o innych, zwłaszcza o tych, u których pracują. To jedno jest stałe dawniej i dziś bez względu na czasy i szerokość geograficzną.

W rzeczywistości dawnej i obecnej zanurzone są kobiety, matki i żony. Wieczne gospodynie dla których jedynym królestwem pozostaje dom. Tu chcą sprawować swe rządy, chociaż nie jedna za zbytnie podważanie mężowskiego autorytetu dostaje z "liścia". To dalej chcą zyskać przewagę. Każdego dnia podejmują próby podkreślenia swej kobiecości, chociażby przez strój. Pragną bliskości i miłości. Nie chcą być jedynie ograniczane do roli przysłowiowej kury domowej.

Od jednego Lucypera to proza pełna melancholii, smutku, bez widocznej perspektywy nastania lepszego jutra. Pełna empatii dla górniczek, które za podjęcie walki o własne marzenia i szczęście, zapłaciły najwyższą cenę. To opowieść o rodzinnych waśniach, drobnych uszczypliwościach oraz niezrozumieniu. O powrocie do własnych korzeni, i jak trudne nie raz jest zaakceptowanie bolesnej rodzinnej przeszłości, która to jednak buduje naszą tożsamość. Tu głos należy do kobiet, wszystko oglądamy z ich perspektywy. Powieść ta zachwyca i wprowadza w słodki nastrój zadumy. Polecam z całego serca.

Moja ocena 9/10

             Wydawanictwo Literackie 

niedziela, 26 lipca 2020

Drugi brzeg, Joanna Jax

Joanna Jax ponownie zabiera nas w niezwykłą podróż w czasie. Meandujemy od warszawskich ulic aż do terenów znajdujących się poza granicami współczesnej Polski. To wędrówka po popularnych klubach stolicy, jak również broczących w żołnierskiej krwi polach bitew kampanii 1920 r. Poruszamy się wzdłuż polskich rzek i polskiej historii. Od Wisły po Zbrucz i Berezynę, w okolice Warszawy, Lwowa i Białegostoku. W Drugim brzegu nie tylko podróżujemy w czasie, ale również poza naszą współczesną polską wyobraźnię, to wielki hołd złożony bohaterom walk za wolność naszej Ojczyzny.


Koniec I wojny światowej wbrew powszechnym oczekiwaniom wcale nie przyniósł pokoju. Europa dalej tonie w ogniu walk. W dawnej Rzeszy Niemieckiej trwa rewolucja i walka komunistów o zdobycie władzy. Bolszewicka Rosja przygotowuje się do podboju starego kontynentu, a przede wszystkim podporządkowania sobie sąsiednich państw, wcielając ich do Kraju Rad. Paryż i Londyn dyskutują o kształcie nowej mapy Europy. Polska, która dopiero co odzyskała niepodległość nie może się nią cieszyć. W kraju trwają wewnętrzne tarcia i spory o to, kto ma sprawować władzę. Polskie społeczeństwo jest podzielone między zwolenników Narodowej Demokracji, socjalistów z Piłsudskim na czele, ludowów i komunistów - ci ostatni dla wszystkich pozostałych stronnictw są zdrajcą współpracującym z wrogiem, Rosją Radziecką. Biała czy Czerwona jest zaborcą, który nie pogodził się z niepodległością Warszawy. Polska musi toczyć walki o odbudowę granic, a wróg zza Buga już czeka by zadać ostateczny cios.


W samym sercu tej niespokojnej sytuacji politycznej kraju, żyją zwykli ludzie. Byli legioniści, rodziny którzy od rosyjskiego zaborcy doznali wiele krzywd i niewyobrażają sobie jakiejkolwiek z nim współpracy, podobnie z ludźmi będącymi przeciwnikami Józefa Piłsudskiego. Do takich rodzin zaliczają się Niemojscy. Ksawery - głowa rodu to były legionista przebywający w rosyjskim więzieniu, patriota zapatrzony w osobę Naczelnika Państwa. Jego najstarszy syn, Fryderyk również jest wojskowym i podczas nieobecności ojca, opiekował się młodszym rodzeństwem. Nic więc dziwnego, że w oczach Wiktorii i Gustawa cieszy się nie tylko autorytetem, ale z jego zdaniem i wolą należy się liczyć. Gucio, student medycyny jest całkowitym przeciwieństwem brata. To bawidamek i lekkoduch o złotym sercu. Wiki natomiast dopiero wkracza w dorosłość, dziewczyna jest nieco jeszcze dziecinna, która pod wpływem miłości do poznanego przypadkiem komunisty, Piotra Kondratowicza będzie musiała przejść przyspieszony kurs dojrzewania. Jak jednak zareaguje jej rodzina, gdy dowie się o uczuciu do wroga Ojczyzny?

Joanna Jax porywa czytelnika w podróż do czasów, w których każdy dzień był niewiadomą. Niby życie warszawskiej ulicy toczy się w dawnym rytmie. Mieszkańcy spacerują po stołecznych ogrodach, udają się na ciastka do cukierni Bliklego, znają każdy zaułek miasta i doskonale wiedzą, do jakich rewirów lepiej nie udawać się, to w tej ich codzienności wyczuwa się pewne napięcie, pewien niepokój. Prowadzone w domach rozmowy, doniesienia prasowe i sytuacja na obrzeżach Polski nie pozwala spać spokojnie. Bierze się pod uwagę nadciągającą nową wojnę. Wojskowi jeżdżą na tereny dzisiejszej Ukrainy rozmawiając z tamtejszymi działaczami na rzecz niepodległej Ukrainy, Czerwony Krzyż przygotowuje misje pielęgniarek, a młodzi mężczyźni zaciągają się do wojska. Wojna w której biorą udział i koszarowe życie dalekie jest od powszechnych wyobrażeń. Coraz głośniej mówi się, że przeżyją tylko ludzie bez sumienia. Tak oto, jak u Joanny Jax bywa przeplatać zacznie się podłość z szlachetnością, małość człowieka z jego wielkością, honor z prywatą. Bohaterowie zaś wystawieni zostaną na ciężkie próby.

W tym wszystkim stajemy się świadkiem przeobrażenia Fryderyka, Gucia, Wiki i Piotra. Zdobywane przez nich doświadczenia prowadzą z każdym dniem do ich wewnętrznej metamorfozy. Na początku wraz z nimi znajdujemy się w młodym kraju, który jeszcze po okresie zaborów poszukuje swej tożsamości, a jego mieszkańcy przepełnieni ideami dążą do tego, aby bezwarunkowo wcielić je w życie. Nie słuchają argumentów drugiej strony, każdy z nich wpatrzony jest w swój świat. Wojna i bolesne przeżycia zaczynają rewidować postawy, a granica między wrogiem a przyjacielem staje się bardzo płynna. Wraz z nimi przeżywamy ich rozterki, zmartwienia i dramaty, tylko po to, aby zobaczyć ich przemianę. Wszyscy oni dorostają do tego, aby zrozumieć i wyciągnąć rękę do tych, których by wcześniej krytykowali. Upadają, aby się podnieść.

W Drugim brzegu Joanna Jax postawiła sobie bardzo wysoką poprzeczkę, którą trudno będzie jej samej ją przeskoczyć. Ponownie zachwyca stylem, narracją i przeplataniem fikcji z autentycznymi wydarzeniami. Pojawiają się historyczne sylwetki księdza Ignacego Skorupki i Feliksa Dzierżyńskiego, czy Jana Kowalewskiego, polskiego żołnierza pracującego nad łamaniem kodów i Juliana Marchlewskiego. To wspaniała opowieść o sile rodzinnych więzów, miłości i przyjaźni oraz równocześnie wielka lekcja historii.

Polecam. 
Moja ocena 9/10

       Wydawanictwo Skarpa Warszawska 

sobota, 25 lipca 2020

SPOTKANIE Z KLASYKĄ: ANNA KARENINA, LEW TOŁSTOJ

Wszystkie szczęśliwe rodziny podobne są do siebie, każda zaś nieszczęśliwa jest nieszczęśliwa po swojemu. 


To pierwsze zdanie z powieści Lwa Tołstoja Anna Karenina, które sprawdza się za równo, jako jej motto, oraz jako streszczenie. Później tylko widzimy wielkie nieszczęścia i małe szczęścia ludzi, którzy na stałe zapisali się do kanonu literatury. To powieść która zaskakuje. Oczekiwałem wielkiego love story, a tu dzieło wybitne, o którym śmiało można powiedzieć - arcydzieło.



Na pewno nie jest to romans, co to, to nie. Nie jest to powieść feministyczna, mająca skłaniać kobiety do walki o wyzwolenie się z społecznych okowów. Nie jest to powieść społeczna, ani obyczajowa. Jest to historia wielkich nieszczęść i wielkiego braku wzajemnego zrozumienia, wielkich nadziei na lepsze jutro rozbitych przez prozę życia. Rozpaczliwego szukania szczęścia, które okazuje się być jedynie chwilowe. Życiowych rewolucji prowadzących ostatecznie do punktu wyjścia, jedynie w innej konfiguracji. To opowieść o zagubionych ludziach próbujących odnaleźć się na własny sposób. Każde z nich marzy o wielkiej miłości, każde z nich jest w stanie zrobić dla niej wszystko. Rzucić na szalę zasady, godność, a nawet siebie samego, byle tylko ją zatrzymać, nie pozwolić jej uciec. To jednocześnie marzyciele pragnący wprowadzać nowy, bardziej sprawiedliwy ład społeczny, oparty jednak na ich zasadach. Każdy z nich posiada odmienny sposób widzenia, nie przystający do drugiego, stąd rodzą się konflikty i niezrozumienie. To, co ich łączy to pragnienie posiadania miłości perfekcyjnej, idealnej, którą wyznaczają ich zasady moralne, i znów odmienność posiadania odmiennych norm prowadzi do tego, że nie rozumieją siebie wzajemnie. Ci, co mieli być kochankami idealnym, stają się katami zamykającymi w więzieniu rozgoryczenia i rozczarowania. Nie ma winnych i mniej winnych, każdy jest winny na swój własny sposób.


Tołstoj stworzył pełnokrwistych bohaterów, ludzi z krwi i kości. Mamy Stiepana i Dolly przeżywających kryzys małżeński. On jest podatny na kobiece wdzięki, nieodpowiedzialny pan domu, ona ma dojść zdrad małżonka będących dla niej upokorzającymi. Kobieta całe życie poświęciła wychowaniu dzieci i prowadzeniu gospodarstwa domowego. Z powodu jego lekkiego sposobu życia majątek jest na skraju upadku, podobnie jak małżeństwo.

Mamy Konstantego Lewina nie potrafiącego znaleźć z powodu różnic światopoglądowych wspólnego języka z braćmi, oraz zakochanego w księżnice Kitty - która dopiero wchodzi na salony Moskwy. Kostia to człowiek dumny, zagubiony, ale potrafiący dać drugą szansę, tym których kocha. Dobry gospodarz, który chce prowadzić majątek ziemski w sposób nowoczesny. Poszukujący agnostyk, szanujący przy tym uczucia religijne innych. Jedyny z powieściowych postaci, który umie iść na ustępstwo i zbudować szczęśliwy związek. Kitty bardziej widzi w nim przyjaciela, niż kandydata na przyszłego męża. To prawdziwie kobieta nowoczesna, która wbrew tradycyjnemu wychowaniu doskonale wie, jak powinien wyglądać związek kobiety i mężczyzny. Wrażliwa i dumna, potrafiąca przyznać się do błędu oraz odnaleźć się w każdej sytuacji. Chce być rzeczywistą partnerką męża, a nie jedynie kolejną osobą wchodzącą w skład jego gospodarstwa.

Wreszcie Anna i Aleksiej. Anna to kobieta nieszczęśliwa w małżeństwie, która idealnie wpasowała się w normy etyczne i pruderyjną moralność męża. On nie rozumie jej pragnień o wielkiej, namiętnej i nieokiełznanej miłości. Ona nie dostrzega jego dobroci i wrażliwości. Lubi błyszczeć na salonach, lubi zwracać na siebie uwagę. Raz jawi się, jako femme fattale, aby dosłownie za moment zobaczyć w niej ofiarę jej pogoni za miłością idealną. Poznanie Aleksieja Wrońskiego, młodego oficera armii carskiej otwiera jej oczy na to wszystko, czego nie widziała do tej pory i budzi w niej nieznaną wcześniej namiętność. Wroński natomiast to wielki przegrany tej historii. Mógł mieć wiele, ale zostaje z niczym. W moim odczuciu to postać wielowymiarowa. Z jednej strony uroczy i uwodzicielski, z drugiej sam do końca nie wie, czego chce. Żąda wiele, dając samemu nie wiele. Kompletnie nie rozumie rozterek Anny, dla niego liczy się to, co on chce i pod tym kątem nie różni się od jej męża. Człowiek - zagadka, który raz imponuje, raz irytuje ale osobiście, nie umiałem mu współczuć i nie lubię tej postaci.

Największymi ofiarami Anny są jej mąż i syn. Kobieta opisuje męża, jako człowieka bez serca, biurokratyczną maszynę, której nic nie wzrusza. Początkowo może się taki wydawać, człowiek dla którego liczy się tylko opinia społeczna. No, ale biorąc pod uwagę jego ministerialną karierę, to od opinii na jego temat zależy pozycja i byt rodziny. Im bliżej przyglądamy się mu widać człowieka wrażliwego, zdolnego do poświęceń, posiadającego mocny kręgosłup moralny i szukającego żony, która umiałaby w pewnych kwestiach przejąć stery w domu. Najlepiej widać to w jego relacji z Lidią, która manipuluje nim według własnego upodobania. Syn Kareninów płaci w tym dramacie rodzinnym największą cenę. Wrażliwy chłopiec, który staje się ofiarą konfliktu rodziców. Porzucony przez egoistyczną miłość matki, zamiast uczucia ze strony ojca spotyka się z szorstkością i wiecznym niezadowoloniem z jego postępów ze strony ojca. Dziecko, które z trudem odnajduje się w nowej rzeczywistości.

Miłość w powieści Tołstoja pokazana zostaje, jako uczucie nieszczęśliwe i to za sprawą podjętych decyzji przez jedną osobę. Annę, aby stopniowo ją samą unieszczęśliwić i ostatecznie doprowadzić do obłędu. Karenina własnymi wyborami doprowadza do sytuacji, z której nie ma wyjścia.

Anna Karenina z powodu nagromadzenie tak dużej ilości różnych charakterów staje się powieścią wielowątkową. Historia miłości kobiety do mężczyzny jest tak samo ważna, jak poruszane przez autora kwestie dotyczące społeczeństwa rosyjskiego, marzycielskie wizje jego naprawy, roli religii czy portrety rodzin. Skłania przede wszystkim do głębokich przemyśleń o konieczności kompromisów do budowania domowego szczęścia, a nie upartego stawiania na swoim. Anna dla miłości poświęciła wszystko co dla niej było najważniejsze, sama nie umiała iść na ustępstwa ale Wroński pierwszy pokazał całkowity brak poszanowania jej uczuć. To, że został sam stało się skutkiem jego własnego wyboru. Nikt mu nie zawinił tylko on sam. Nie dopatruję się tu opowieści o nieszczęśliwej miłości, ale opowieści o tym, że każdy z nas buduje swój los. Takie spojrzenie nie każdemu jednak może się podobać.

Polecam. 




PS. Nie dawno TVP 1 wyemitowało serial Anna Karenina w reżyserii Karena Szachnazarowa, który kompletnie nie oddaje ducha powieści. Muszę się przyznać, że jestem nim całkowicie rozczarowany. Nie rozumiem pominięcia wątku Lewina, który po Annie jest drugą najważniejszą postacią powieści. Twórcy stworzyli z niego tragiczne love story, bagetelizując dysputy światopoglądowe bohaterów, i pozbawiając ostatecznie całość tego drugiego dna danego przez Tołstoja. Szkoda. 

wtorek, 14 lipca 2020

POD KLUCZEM, RUTH WARE

Intryga godna samej Agathy Christie połączena z elementami horroru, to przepis Ruth Ware na wybuchową mieszankę jaką jest jej najnowsza powieść Pod kluczem.

Wszystko zaczyna się niezwykle dramatycznie, zrozpaczona Rowan pisze list do utalentowanego adwokata z prośbą o pomoc. Z prośbą o wyciągnięcie jej z więzienia po niesłusznym oskarżeniu o zabicie jednej ze swych podopiecznych. W zakładzie, więźniarka oskarżona o morderstwo dziecka może oczekiwać wszystkiego co najgorsze ze strony współosadzonych. W swym błaganiu o ratunek opowiada, jak doszło do feralnej nocy. Praca, która miała być wygraną na loterii, która miała wyciągnąć kobietę z finansowego dołka, okazała się piekłem. Heatherbrae, rezydencja należąca do jej pracodawców posiada nie jeden sekret, a przede wszystkim nie jest gościnna.

Ruth Ware dała czytelnikom duży orzech do rozgryzienia. Podobnie do Szeptacza Alexa Northa, bardzo mocno rozwinięty został wątek paranormalny. O ile jednak w tamtej powieści nie było wątpliwości, że mamy mimo wszystko bardziej do czynienie z thrillerem, tak tu granica ta jest praktycznie nie zauważalna. Dzieje się to za sprawą przeniesienia klimatu powieści gotyckiej do XXI wieku. Okazała stara szkocka rezydencja ze skrzypiącymi schodami na poddaszu, z którego, co noc rozbrzmiewają czyjeś kroki, uczucie klaustrofobii i coraz większego osaczenia od którego nie ma odwrotu i dzieci opowiadające o duchach i małej dziewczynce, którą widziała jedna z córek właścicieli. To elementy od których podczas lektury, zwłaszcza po zmroku dostaje się gęsiej skórki. Autorka wykorzystując nowoczesne technologie smart domu, uwspółcześniła wiktoriańską posiadłość. Kamery, głośniki i aplikacja Happy służąca do zarządzaniem budynkiem. Luksus i nowoczesność połączona z tym, co było starym domem, sprawia, że Rowan wywodząca się z klasy średniej londyńskiego społeczeństwa, borykająca się z problemami finansowymi i nielubianą pracą, może zachłysnąć się tym, co do tej pory pozostawało jedynie w sferze jej snu. Wchodzi do zupełnie nieznanego świata, w którym nie umie się poruszać i który każdego dnia zaczyna ją przerastać. 

Z drugiej strony świadomość, że zbliżamy się do finału, w którym ginie dziecko, sprawia, że coraz bardziej zaczyna się snuć domysły, jak do tego doszło, czy Rowan rzeczywiście jest niewinna, a zatem kto jest mordercą. Tu zagrożenie jest dosłownie na wyciągnięcie ręki i każdy zaczyna być podejrzany. 

Chcąc rozwiać już wszelkie wątpliwości Pod kluczem jest rasowym thrillerem z elementami horroru i tajemnicą. Przede wszystkim jest opowieścią o dzieciach tęskniących za normalną rodziną, o marzeniach mogących stać się przyczyną koszmaru. O oczekiwaniach i porażkach. O nieobecnych rodzicach w życiu dzieci, którzy jedynie z podglądanie, co robią pociechy czerpią o nich wiedzę. O skutkach złych wyborów, z których nie umie się w porę wycofać. Cała fabuła wciąga i nieco straszy, a przede wszystkim mocno gra na emocjach czytelnika. Tu każdy element ma swój ukryty sens, każdy wątek wskakuje na swoje miejsce w odpowiednim czasie. Jedyne zastrzeżenie można mieć do zakończenia, które psuje efekt całości, jest w prawdzie mocno zaskakujące ale i mocno naciągane. Ware zostawia niedopowiedzenie, dzięki któremu każdy może snuć, w ograniczonej formie przypuszczenie, jak potoczyły się losy Rowan w więzieniu. To pozycja, która przypadnie do gustu zarówno wielbicielom horroru, jak i thrillera. 

Wszystko zaczyna się niezwykle dramatycznie, zrozpaczona Rowan pisze list do utalentowanego adwokata z prośbą o pomoc. Z prośbą o wyciągnięcie jej z więzienia po niesłusznym oskarżeniu o zabicie jednej ze swych podopiecznych. W zakładzie, więźniarka oskarżona o morderstwo dziecka może oczekiwać wszystkiego co najgorsze ze strony współosadzonych. W swym błaganiu o ratunek opowiada, jak doszło do feralnej nocy. Praca, która miała być wygraną na loterii, która miała wyciągnąć kobietę z finansowego dołka, okazała się piekłem. Heatherbrae, rezydencja należąca do jej pracodawców posiada nie jeden sekret, a przede wszystkim nie jest gościnna.

Ruth Ware dała czytelnikom duży orzech do rozgryzienia. Podobnie do "Szeptacza" Alexa Northa, bardzo mocno rozwinięty został wątek paranormalny. O ile jednak w tamtej powieści nie było wątpliwości, że mamy mimo wszystko bardziej do czynienie z thrillerem, tak tu granica ta jest praktycznie nie zauważalna. Dzieje się to za sprawą przeniesienia klimatu powieści gotyckiej do XXI wieku. Okazała stara szkocka rezydencja ze skrzypiącymi schodami na poddaszu, z którego, co noc rozbrzmiewają czyjeś kroki, uczucie klaustrofobii i coraz większego osaczenia od którego nie ma odwrotu i dzieci opowiadające o duchach i małej dziewczynce, którą widziała jedna z córek właścicieli. To elementy od których podczas lektury, zwłaszcza po zmroku dostaje się gęsiej skórki. Autorka wykorzystując nowoczesne technologie smart domu, uwspółcześniła wiktoriańską posiadłość. Kamery, głośniki i aplikacja Happy służąca do zarządzaniem budynkiem. Luksus i nowoczesność połączona z tym, co było starym domem, sprawia, że Rowan wywodząca się z klasy średniej londyńskiego społeczeństwa, borykająca się z problemami finansowymi i nielubianą pracą, może zachłysnąć się tym, co do tej pory pozostawało jedynie w sferze jej snu. Wchodzi do zupełnie nieznanego świata, w którym nie umie się poruszać i który każdego dnia zaczyna ją przerastać. 

Z drugiej strony świadomość, że zbliżamy się do finału, w którym ginie dziecko, sprawia, że coraz bardziej zaczyna się snuć domysły, jak do tego doszło, czy Rowan rzeczywiście jest niewinna, a zatem kto jest mordercą. Tu zagrożenie jest dosłownie na wyciągnięcie ręki i każdy zaczyna być podejrzany. 

Chcąc rozwiać już wszelkie wątpliwości "Pod kluczem" jest rasowym thrillerem z elementami horroru i tajemnicą. Przede wszystkim jest opowieścią o dzieciach tęskniących za normalną rodziną, o marzeniach mogących stać się przyczyną koszmaru. O oczekiwaniach i porażkach. O nieobecnych rodzicach w życiu dzieci, którzy jedynie z podglądanie, co robią pociechy czerpią o nich wiedzę. O skutkach złych wyborów, z których nie umie się w porę wycofać. Cała fabuła wciąga i nieco straszy, a przede wszystkim mocno gra na emocjach czytelnika. Tu każdy element ma swój ukryty sens, każdy wątek wskakuje na swoje miejsce w odpowiednim czasie. Jedyne zastrzeżenie można mieć do zakończenia, które psuje efekt całości, jest w prawdzie mocno zaskakujące ale i mocno naciągane. Ware zostawia niedopowiedzenie, dzięki któremu każdy może snuć, w ograniczonej formie przypuszczenie, jak potoczyły się losy Rowan w więzieniu. To pozycja, która przypadnie do gustu zarówno wielbicielom horroru, jak i thrillera.

Polecam. 
Moja ocena 7/10

               Wydawanictwo Czwarta Strona 

niedziela, 12 lipca 2020

Auroville. Miasto z marzeń. Katarzyna Boni.

Po wstrząsającym Gambare! Warsztaty umierania Katarzyna Boni powraca z nowym przejmującym reportażem Auroville. Miasto marzeń o eksperymencie stworzenia utopii, która przetrwała do dziś i każdy może stać jej częścią. 

W 1968 roku kiedy świat stał w płomieniach, w Stanach Zjednoczonych, Francji i Polsce trwały uliczne demonstracje i walki, kiedy ludzie uciekali przed jadącymi czołgami, w Indiach - które niedawno zrzuciły z siebie miano kolonii, w stanie Tamilandu powstała osada. Była ona objęta międzynarodowym patronatem UNESCO i miała na celu stworzenie miasta idealnego, miasta marzeń. Kiedy na świecie ludzie żyli w strachu, czuli się dyskryminowani, tu mieli być wolnoli. Mieli żyć w pokoju i zgodnie z nauką Matki wspinać się na wyżyny duchowości. To Matka dbała o ich potrzeby, kiedy coś chcieli kupić, udawali się do niej i decydowała, czy rzeczywiście tego potrzebowali. Dzieci miały nie chodzić do szkoły. Zdobywać wiedzę na zasadzie doświadczenia i tego, czego akurat w danym momencie potrzebowali własnymi siłami szukać sposobu na zaspokojenie danej potrzeby. Miasto to miała nie należeć do nikogo i jednocześnie należeć do wszystkich. Zjeżdżali do niego między innymi hipisi, życiowi rozbitkowie i tak z każdym rokiem społeczność aurovillan powiększała się i trwa do dnia dzisiejszego. Katarzyna Boni pojechała do tego niezwykłego miejsca, rozmawiała z jego mieszkańcami, zaprzyjaźniła się i na pewien czas zamieszkała poznając tutejsze reguły i styl życia. 

Tutejsza ludność nie lubi określenia utopia ponieważ wiąże się ono z ideologią, od której Auroville ma być wolne, ale przede wszystkim jest ono symbolem mrzonki, czegoś nierzyczywistego, a miasto to trwa i istnieje. Z tego powodu bardziej wolą określenie marzenie, bo do tego zdążają. Do stworzenia wymarzonego miasta. Z biegiem czasu, jak to z utopiami bywa, zaczęło ono przybierać ciemne barwy. Po śmierci Matki tutejsza społeczność zaczęła się dzielić. Pojawili się lepsi i gorsi, a pewna część osadników zaczęła być po prostu prześladowana. Miało to związek między innymi z tym, kto po założycielce przejmie władzę. Natomiast echa wydarzeń mających wówczas miejsce, słychać nadal. To, co miało być oazą pokoju, przestało nią być, a dodatkowo duchowy wymiar Auroville zburzyło wdarcie cywilizacji z kultem pieniądza i falą turystów. Mimo to miasto to nadal trwa jako kraina szczęścia, gdzie każdy może zawitać ale nie każdy może zostać. O przyjęciu do swego grona decydują mieszkańcy, jednak nie każdy przede wszystkim chce w nim osiąść na stałe. 

W reportażu autorka opowiada historie jego mieszkańców, budowniczych którzy w dążeniu do stworzenia lepszego świata poświęcili wszystko. To pasjonująca lektura o tych szukających własnego miejsca na ziemi, o marzycielach którzy własne marzenie zmienili czyn, doprowadzając do tego, że ich idea trwa do dziś. Czyta się go z rosnącą fascynacją, a jego bohaterowie stają się nam coraz bliżsi. 

Polecam. 
Moja ocena 8 /10 


                    Wydawanictwo Agora

czwartek, 9 lipca 2020

PRZYJACIEL, SIGRID NUNEZ

Nieodłącznym towarzyszem człowieka jest śmierć. Przychodzi nagle, bez zaproszenia i zabiera kogo chce, zostawiając w sercu bliskich ból po stracie, tego kogo kochali. Można się buntować, próbować ją oszukać, ukryć się i robić wszystko, byle nie postawiła na swoim - jednak wszystko to nie przyniesie oczekiwanego skutku. Jedyne co zostaje, to oswoić się z nią, żyć tak, jak przed jej czarnym pochodem i znaleźć kogoś, kto bardziej jeszcze cierpi od nas. Wówczas taka wzajemna pomoc może przynieść upragnione ukojenie. Kto zaś lepiej, zrozumie ludzki ból po stracie niż pies przywiązany do swego pana? O niezwykłym współodczuwaniu cierpienia człowieka i zwierzęcia oraz ludzkim fałszu i złośliwości opowiada Sigrid Nunez w Przyjacielu.

Fabuła jest bardzo prosta. Bezimienna pisarka i wykładowczyni kreatywnego pisania cierpi po stracie pewnego mężczyzny. Nie wiadomo kim on dla niej był. Mógł być przyjacielem i kolegą z pracy, ale również kochankiem. W każdym razie zostawił w sercu kobiety pustkę, której nie umie wypełnić. Przemierzając w myślach różnych pisarzy, szuka odpowiedzi na pytania dotyczące literatury, roli pisarza i przemijania. Dopiero, gdy od jednej z żon zmarłego dowiaduje się, że jego ostatnią wolą było powierzenie jej pod opiekę psa - doga arlekina, jej poukładane życie zaczyna się zmieniać. Pytanie tylko czy kociara może zaprzyjaźnić się z psem?

Cała moc i piękno zawarła Sigrid Nunez między zdaniami. To proza minimalistyczna, która szuka odpowiedzi na odwieczne pytania nurtujące człowieka. Śmierć, ludzka obłuda, złośliwości i bardzo schematyczny sposób postrzegania świata. Do tego dochodzą kwestie literatury i jej oddziaływania na twórcę. Kultura wyższa czy popkultura. Niezrozumienie przekazu autora zawartego w tekście, niechlujstwo pisarskie czy znów schmetyzm wymagany od pisarza, a które też te schematy mają być tarczą dla autora. Ukazuje obłudę i zwyczaje panujące w tym środowisku, poddając je ostrej krytyce. 

Przyjaciel jednak to przede wszystkim wielkie rozważania dotyczące przemijania zawarte w małej formie, w której zostają jeśli nie odwrócone rolę, to przynajmniej zrównoważone. Tu nie tylko ludzkie cierpienie jest ważne ale także to odczuwane przez zwierzęta. Pies nie mogący znaleźć sobie miejsca po stracie pana, wędrujący nieustannie tą samą drogą i czekający na właściciela. I człowiek nie znający tego, co skrywa psie serce ale próbujący ulżyć czworonogowi, sprawić by zapomniał, oswoił się ze zmianą. Człowiek walczący o prawo psa do zachowania jego godności i praw, a nie traktowaniu go jako żywy przedmiot, który można przestawiać. Pies zaś odwdzięcza się troską i wypełnieniem pustki w ludzkim sercu. Tak właśnie u Nunez rodzi się niezwykła wręcz symbioza człowieka i zwierzęcia. Człowiek i pies uczą się siebie nawzajem, uczą się odczytywać wysyłane sobie znaki.

Najmocniejszym tematem poruszanym przez Sigrid Nunez, jest samobójstwo. Uwodziciel popełnia samobójstwo, a zrozpaczona kobieta szuka odpowiedzi na to, co zrobił. Pomóc ma jej w tym przywoływanie różnych pisarzy, którzy również popełnili samobójstwo. Im więcej stawia pytań, tym jednak coraz więcej rodzi się refleksji. 

Przyjaciel to opowieść gorzka, taka która boli, zmusza do skonfrontowania się z tym co trudne i nie daje żadnej recepty. Mimo tego niesie on z sobą iskierkę nadziei na lepsze jutro. Znajduje się ona wszystkim tym co prawdziwe. Szczerym słowie, miłym geście, w sztuce w której twórcy chcą być szczerzy z odbiorcą, a nie podążać drogą utartych trendów. Najprawdziwsze jednak jest przywiązanie psa do człowieka. 

Polecam 
Moja ocena 9/10 

                       Wydawanictwo Pauza



piątek, 3 lipca 2020

MROCZNY PIĄTEK: GRA GERALDA, STEPHEN KING

Stephen King to niemoralnie płodny pisarz, który w swoim dorobku ma ponad 70 powieści! I dalej pisze, chociaż współczesne historie spod pióra Króla Grozy straciły swą dawną drapieżność, po prostu przestają straszyć. To od początku porusza wiele tematów, jednym z najmocniejszych jest u niego pedofilia i przemoc wobec kobiet. Do tego nurtu wpisuje się Gra Geralda opowiadająca o człowieku, który znalazł się w obliczu ekstremalnej próby.

Jess i Gerald to ekscentryczne małżeństwo, szukające przyjemności w perwersyjnym seksie. On przykuwa ją do łóżka kajdankami, ona natomiast jest mu wówczas całkowicie poddana. Do uprawiania tej kontrowersyjnej gry erotycznej, wyjeżdżają na całkowite pustkowie. Do samotnej chatki położonej w środku lasu, w którym coś się czai, coś przypatruje i przychodzi w najmniej spodziewanym momencie. Gdy kobieta chcąca przerwać "zabawę" przypadkowo zabija męża, sama zaś przykuta do łóżka jest bezbronna, wówczas nawiedza ją najgorszy z możliwych koszmarów.

King opowiada historię, mocno przypominającą wcześniejsze jego opowiadanie Dolores Claiborne. O ile tam skupił się na kwestii przemocy domowej, molestowania nieletnich i tragedii rodzinnej, pozbywając całości horrorowego charakteru - a nadając bardziej obyczajowy wydźwięk, to w Grze Geralda elementy grozy są wszechobecne. Zniewolona kobieta zdana jedynie na samą siebie, odludzie na którym do głosu dochodzą upiory od lat mieszkające w jej głowie, pies zjadający ludzkie mięso, i Zło mieszkające w tym miejscu, które z pewnością nie pozwoli, aby pozostało nie zauważone. Ono atakuje w najmniej oczekiwanym momencie, wówczas gdy ofiara jest najbardziej bezbronna. Bez twarzy, drapieżne, osacza i doprowadza do obłędu. Przybiera formy najboleśniejszych wspomnień. King straszy tu bezradnością człowieka w obliczu koszmaru rozgrywającego się w jego umyśle, w jego pamięci. Powraca wszystko to, przed czym przez lata próbowało się zapomnieć. Dramat rozgrywa się na nowo, wracają dawne emocje i głosy, a skrępowana kobieta nie ma szans bronić się przed tym. To wstyd i lęk molestowanej dziewczynki, nieumiejętność nazwania tego czemu jest poddawana przez ojca, a o czym nie wolno jej nawet nikomu wspominać. Gwałty rozszerzają się, ona zaś staje się wobec nich bierna i podobnie rzecz ma się w jej małżeństwie, do chwili w której decyduje się przerwać łańcuch przemocy. To piekło niewinnej nastolatki, którego skutki przekładają się na resztę życia. Determinuje wybory. 

Gra Geralda byłaby jednak o niebo lepsza, gdyby nie pojawiały się w niej elementy z Dolores Claiborne. Co powoduje jedynie efekt odgrzewanych kotletów. Ponownie mamy zaćmienie słońca i z góry wiadomo, że podczas niego dojdzie do wydarzenia które dla bohaterki pozostanie znamienne w skutki. Od tego też momentu fabuła robi się nieco naciągana. Doświadczenie z tego dnia przykuwa jej uwagę bardziej od fatalnego położenia, w jakim się znalazła. Finał zaś jest już typowo Kingowy, czyli delikatnie mówiąc mocno nagięty. Sceny robią się przesadnie wydłużone, wywołując w pewnym momencie efekt znużenia. Mimo tych mankamentów, powieść ma w sobie coś co potrafi przykuć uwagę. To ciekawość jak zakończy się historia Jess i psa Prince'a, którego postać jest nie mniej intrygująca od losów głównej bohaterki. Wszystkich psiarzy  z pewnością będzie ściskała za serce. Wreszcie nie możność odgraniczenia jawy od sennego koszmaru buduje klimat, któremu trudno się oprzeć. Z pewnością nie jest to najlepsza powieść starego Kinga, którego kochają miłośnicy twórczości Pisarza z Maine, ale można z nią miło spędzić jeden albo dwa letnie wieczory, pod warunkiem, że nie będzie się miało zbyt wysokich wymagań.

Polecam. 
Moja ocena 6/10

                 Wydawanictwo Albatros 

czwartek, 2 lipca 2020

Walentynowicz. Anna szuka raju. Dorota Karaś i Marek Sterlingow

W biografiach Wielkich Polaków przyzwyczailiśmy się, że są one opatulone mirem ludzi niezłomnych, ludzi z żelaza. Tyle tylko, że nijak się one mają do zwykłych śmiertelników. Dorota Karaś i Marek Sterlingow w Walentynowicz. Anna szuka raju pokazują jedną z legend Solidarności, jako kobietę o niezłomnej woli walce, boleśnie doświadczanej przez los, z wadami i zaletami.

Autorzy biografii reporterskiej to dziennikarze związani z Gazetą Wyborczą. Podstawowy cel, jaki sobie założyli to pokazanie kobiety legendy jako człowieka z krwi i kości. Książka ma wyjść poza obszar mitów narosłych wokół niej, zarówno tych dobrych, jak i negatywnych, tych stworzonych przez nią samą i tych rodzących się wokół niej w sposób niezależny. Annę Walentynowicz wspomina rodzina, przyjaciele ale i przeciwnicy z którymi to niejednokrotnie podczas burzliwych lat 70 i 80 - tych zdążyła się skonfliktować. Do tego grona zaliczają się pracownicy służb bezpieczeństwa, jak i jej dawni towarzysze ze Stoczni Gdańskiej.

W reportażu wyłania się sylwetka człowieka, pragnącego lepszego życia, odczuwającego niezaspokojony głód sprawiedliwości i gotowego walczyć o lepsze jutro. Ukrainka wywodząca się z protestanckich sztundystów, zasmakowała biedy w dzieciństwie. W pragnieniu lepszego życia idzie na służbę do ziemiańskiej rodziny, z którą to będzie musiała uciekać z Wołynia ogarniętego ogniem wojny. Nigdy więcej nie spotka się z rodzicami, a po 1945 r. zauroczona rodzącym się komunizmem w Polsce, opuszcza służbę i najmuje się jako robotnica, aby ostatecznie na resztę zawodowego życia osiąść w Stoczni Gdańskiej. Karaś i Sterlingow zabierają czytelników w pełną wrażliwości i czułości podróż przez życie opozycjonistki antykomunistycznej. Wędrówkę rozpoczynamy od Kresów początku XX wieku, poznajemy rodzinę Anny, państwa Lubczyków, o których Walentynowicz wiele faktów z ich życia będzie starała się skrzętnie ukryć. Kończymy w Gdańsku ogarniętym żałobą po katastrofie smoleńskiej. Śledząc poszczególne etapy widać Annę będącą coraz bardziej świadomą swych potrzeb, nie zgadzającą się na złe traktowanie przez opiekunów - potem przez przełożonych w zakładzie pracy i współpracowników, przeżywającą miłosne rozczarowanie i wielkie osobiste tragedie, po których stawała się silniejsza. To kobieta awanturnicza, uparta, mówiąca prosto z mostu i nie unikająca słownych kłótni czy pisania skarg, z drugiej strony wyłania się obraz człowieka o wielkiej wrażliwości, empatii, kochającej matki i żony. Kobiety rozpaczliwie szukającej własnego raju, którym nigdy nie mogła się cieszyć. Na przestrzeni lat rozsypawało się wszystko w co wierzyło, dawni przyjaciele zamieniają się w wrogów, a jedyną podporę znajdowała w katolicyzmie.

Dużym walorem pracy jest bogata dokumentacja źródłowa. Składają się na nią archiwalia, wywiady, czy artykuły prasowe. Autorzy nie tylko skrupulatnie rysują sylwetkę bohaterki, ale przedstawiają szerokie tło historycznej rzeczywistości Polski przedwojennej, Kresów czasu wojny, PRL i lat transformacji ustrojowej, mniej natomiast uwagi - i moim zdaniem słusznie przykładają do ostatniego dziesięciolecia życia Walentynowicz. Nie starają się ani nikomu przypodobać, ani nikogo oceniać, lecz zachowują dużą wstrzemięźliwość w przedstawianiu własnych sądów. Dążąc konsekwentnie do znalezienia, a przynajmniej próby odpowiedzi o genezę tego wielkiego rozłamu ludzi Solidarności, który widoczny jest do dziś. Wraz z zakończeniem Strajku w Stoczni Gdańskiej i podpisania porozumień sierpniowy, ludzie ci tak bardzo z sobą zaprzyjaźnieni i zżyci dzielą się na dwa wrogie i wręcz zwalczające siebie obozy. Według Karaś i Sterlingowa jedną z przyczyn tego stanu rzeczy stało się dążenie do władzy nad środowiskiem opozycji i sięgnięcie po pozycję lidera. Niechęć ta już nigdy nie zagasła, a często w wzajemnych oskarżeniach posługiwamo się aktami sporządzanymi przez SB. Wreszcie autorzy obalają mit Kościoła aktywnie wspierającego środowisko Solidarności. O ile w przypadku ks. Jerzego Popiełuszki, nie ma w tej materii najmniejszych wątpliwości, to już w przypadku prałata Henryka Jankowskiego jest cała masa czarnych plam. Między innymi: donosił władzom o tym co dzieje się w środowisku opozycjonistów, przyczyniał się do pogłębiania podziału między nimi. Podobną wstrzemięźliwość widać u hierarchów, na przykład u biskupa Kaczmarka nie chcącego wydać zgody na zorganizowanie mszy w Stoczni. 

Walentynowicz. Anna szuka raju to nie tylko fascynująca biografia niezwykle barwnej kobiety, ale przede wszystkim wielka lekcja z współczesnej historii Polski. To opowieść, od której trudno się oderwać i czyta się z zapartym tchem. Bogato ilustrowana praca Karaś i Sterlingowa lepiej pozwala przyswoić czytelnikowi opisywane wydarzenia. 

Polecam. 
Moja ocena 8/10 


                    Wydawanictwo Znak 


środa, 1 lipca 2020

Premiery lipiec 2020

Pierwszy miesiąc wakacji, słońce przygrzewa, a w powietrzu czuć letnią duchotę. Tylko tegoroczne wakacje, urlop i lato jest inne od wszystkich, pandemiczne z nutką niepokoju. Mimo to wydawcy zaczynają sezon ogórkowy z całą mocą książkowych pyszności. Przed Wami premiery lipca, które z całą pewnością mogą umilić czas.

1. Przeklęta, Tom Wheeler i Frank Miller, Wydawanictwo Znak literanova.



Propozycja dla miłośników fantastyki skierowanej do grupy young adult. Stara kraina druidów pustoszona zostaje przez oredowników nowej wiary, Czerwonych Paladynów. Nimue, o której mówi się, że jest przeklęta ma dostarczyć Merlinowi, tajemniczą przesyłkę. Tylko jak wykonać to zadanie zlecone przez umierającą matkę, w kraju ogarnietym wojną. Z pomocą dziewczynie przychodzi, najemnik Artur. Powieść wkrótce ma zostać zekranizowana przez Netflix. Podejrzewam, że możemy spodziewać się letniej przygodówki w cieniu legendy króla Artura.

Premiera 1 lipca. 

2. Czerwony książę,  Thimothy Snyder, Wydawanictwo Znak Horyzont



Ci, co mieli okazję poznać Terror i Drogę do niewolności tego wybitnego historyka, wiedzą, że mogą spodziewać się znakomicie udokumentowanego wykładu z garścią cennych refleksji. Tym razem jednak zamiast studium współczesnej geopolityki, autor proponuje biografię, Wilhelma von Habsburga. Potomka jednej z najważniejszych dynastii Europy, który od dzieciństwa przygotowywany był do objęcia tronu. Z wyboru Ukrainiec, nazwany przez lud Wasylem Wyszywanym, biseksualista, playboy i hulaka oczarowany nazizmem. Na końcu aliancki agent, który zakończył życie w stalinowskim więzieniu. Zapowiada się znakomita pozycja dla miłośników historii.

Premiera 20 lipca. 

3. Doktor Irka. Wojna, miłość i medycyna. Katarzyna Droga, Wydawanictwo Znak literanova 



Powieść inspirowana prawdziwą historia doktor Ireny Ćwiertni. Opowieść o kobiecie, która najbardziej chciała zostać lekarzem, a jej marzenie zostało skonfrontowane z wojenną rzeczywistością. Zapowiada się moc wzruszeń i przyjrzenianie się ludzkiej bezradności w obliczu koszmaru wojny. 

Premiera 8 lipca. 

4. Osiedle RZNiW, Remigiusz Mróz, Wydawanictwo Czwarta Strona. 



Miesiąc bez Mroza, miesiącem straconym. Tym razem Złote dziecko polskiej literatury kryminalnej zabiera do blokowiska żyjącego w rytmie rapu, oddycha jointami i nie toleruje obcych. W takiej atmosferze dorasta Deso, który pewnego dnia zostaje wciągnięty w zagadkę zniknięcia szkolnej koleżanki. Remigiusz Mróz znów podejmuje się roli społecznika, próbując poruszyć obraz biedy w Polsce oraz przygląda się kulturze hip-hopowej przełomu wieków. 

Premiera 15 lipca 

5. Pod kluczem, Ruth Ware, Wydawanictwo Czwarta Strona. 



Jeden bez wątpienia z ciekawszych głosów z gatunku thrillera psychologicznyego, zabiera nas do gotyckiej rezydencji, w której nie wszystko jest takie, jakie się wydaje. Wymarzona natomiast praca, może szybko stać się najgorszym koszmarem. Coś dla miłośników Agathy Christie. 

Premiera 1 lipca 

6. Wyspa na końcu świata, Kiran Milwood Hargrave, Wydawanictwo Literackie. 



Propozycja dla młodszych czytelników i tych, którzy lubią bajkowe opowieści z przesłaniem. Autorka Dziewczynki z atramentu tym razem proponuje historię o tolerancji i przyjaźni. Dookoła ocean - w którym pływają żółwie i delfiny, porośnięte lasami pagórki i rozmoszący się śpiew ptaków. Ta rajska kraina, w której dorastała dwunstoletnia Amihan zmienia się w piekło wraz z przybyciem urzędnika Zamory. Od tej pory mieszkańcy zostają podzieleni na SANO (czystych) LEPROSO (trędowatych). Zabrana z rodzinnego domu dziewczynka będzie zmuszona zmierzyć się z samotnością i wykluczeniem. Całość okraszona magią i odnajdywaniem drogi do domu. Zapowiada się cudnie. 

Premiera 15 lipca. 

7. Od jednego Lucypera, Anna Dziewitt-Meller, Wydawanictwo Literackie. 



Opowieść o historii wielkiej i małej, o rodzinie i kobietach, rozgrywająca się na Śląsku. Opowieść o pokoleniu dwóch kobiet, którym przyszło żyć zupełnie w innej rzeczywistości. Pierwsza Kasia, to współczesna emigrantka mieszkająca w Holandii, druga Marijka z lat 40 XX wieku zmagająca się z wojenną rzeczywistością. Gdy pewnego dnia Kasia natknie się na ślad krewnej, wraca w rodzinne strony, aby poznać przyczynę rodzinnych niedomówień. To opowieść o mrocznych latach 40 - tych XX wieku, emacypacji klasowej i problemach dotykających nas obecnie. To podróż w głąb własnej przeszłości i powrót do korzeni. 

Premiera 15 lipca 

8. Podglądaczka, Caroline Eriksson, Wydawanictwo Marginesy. 



Intrygujący szwedzki thriller psychologiczny. Elena to pisarka, która po rozstaniu z mężem, zamyka się w domu. Nie ma siły zajmować się pracą, jej relacje z siostrą ulegają pogorszeniu, a jedyną rozrywką jest podglądanie sąsiadów. Im więcej widzi, tym bardziej wydaje jej się, że z pozoru idealnej rodzinie Stornów nie wszystko jest tak perfekcyjne, jakie wydaje się na pierwszy rzut oka. Wyobrażając sobie coraz to bardziej niepokojące scenariusze, kobieta przybliża się do sąsiadów coraz bardziej. Nie wie tylko, że teraz to ona znalazła się w niebezpieczeństwie. To opowieść wielowątkowa, o dość zaskakującym zwrocie akcji. Zapowiada się mocno niepokojąca opowieść o nas samych. 

Premiera 8 lipca 

9. Mur duchów, Sarah Moss, Wydawanictwo Poznańskie. 



Z pozoru niepozorny wyjazd rodzinny na obóz antropologiczny, przeradza się w spektakl dominacji ojca rodziny nad bliskimi. Pasja zmienia się w obsesję, prowadzącą do ślepej wiary powrotu do starych rytuałów nawet za cenę ludzkiego życia. To opowieść o rodzicielstwie, odkrywanie nadal mocno zakorzenioną u wielu osób wiarę w moc patriarchatu. Bezradność ofiar miesza się z ich buntem, a w tle rozbrzmiewa pytanie o sprawiedliwość. To opowieść o murach, jakie budujemy wokół siebie w obawie przed innością. 

Premiera 29 lipca. 

10. To tylko przyjaciel, Abby Jimenez, Wydawanictwo Muza. 



Zapowiada się wprost przepyszna komedia romantyczna w sam raz na letnie dni i wieczory. Ciepła opowieść o dziewczynie, która najbardziej ceni sobie niezależność i przyjaźń. Kristen pragnie spędzać więcej czasu ze swoim chłopakiem, Tylerem - którego całkowicie pochłania służba wojskowa. Kiedy na ślubie przyjaciółki poznaje drużbę pana młodego, Josha Copelanda wchodzi z nim w dość nietypowy układ. To opowieść idealna do podnoszenia na duchu, dla miłośników książek o jedzeniu, kipiąca seksem i wywołująca salwy śmiechu. 

Premiera 15 lipca. 

11. Córka nieboszczyka, Joanna Jodełka, Wydawanictwo Rebis. 



Pierwszy tom serii w duchu powieści Dana Browna i Macieja Siembiedy. Konserwatorka dzieł sztuki Tycjana i charyzaktorka teatralna, Angelina. Poznają na pogrzebie ojca, bibliotekarza  Pracowni Zbiorów Masońskich. Jedynie stara ekscentryczna ciotka, wątpi, aby mężczyzna zmarł śmiercią naturalną. Podejrzani są wszyscy: kolekcjoner masoników, antykwariusz, właścicielka sklepu ezoteryczne, a nawet ogrodnik. Siostry zmuszone są rozpocząć śledztwo, w którym stawką jest nie tylko dotarcie do prawdy ale i odnalezienie cennego miniaturowego portretu. 

Premiera 15 lipca. 

12. Drugi brzeg, Joanna Jax, Wydawanictwo Skarpa Warszawska. 



Nowa saga rodzinna autorki porywających powieści historycznych. Tym razem poznajemy losy rodu Niemojewskich pokazanych na tle odradzającej się Polski. Historia kraju znów przeplata się z historią zwykłych ludzi, zmuszając ich do trudnych wyborów. Pozycja obowiązkowa. 

Premiera 1 lipca. 

13. Nie ufam już nikomu, Klaudia Muniak, Wydawanictwo Kobiece. 



Kiedy codzienność przepełniona zostaje wątpliwościami, można zapomnieć o normalności. Iga, świeżo upieczona matka od lat zmaga się z zaburzeniami kompulsywno - obsesyjnymi. Po porodzie decyduje się na nowoczesną terapię polegającą nie wszczepieniu chipu. Wkrótce po rozpoczęciu terapii wokół kobiety zaczyna się dziać coraz więcej rzeczy trudnych do zrozumienia, do tego dochodzą bardzo realistyczne halucynacje pogarszające jej stan psychiczny. Gdy na ciele dziecka zauważa sińce wie, że dzieje się coś bardzo złego. Zapowiada się trzymający w niepewności thriller. 

Premiera 29 lipca. 

14. Wierność, Marco Missirolli, Wydawanictwo Sonia Draga. 



Powieść do której prawa ekranizacji wykupił Netflix. Margherita i Carlo kupują wspólny dom. Zakup ten ma stanowić ich symboliczne wykroczenie w dorosłość. Wokół pary obracają się: Anna, Andrea i Sofia. W powieści tej przeplata się wiele pokoleń, a autor snuje opowieść o naturze współczesnych relacji,pytając o granicę lojalnościi i wierności. 

Premiera 15 lipca.