Strony

piątek, 27 lipca 2018

MROCZNY PIĄTEK: NA SKRAJU ZAŁAMANIA - B.A. PARIS


MROCZNY
PIĄTEK


NA SKRAJU ZAŁAMANIA – B.A. PARIS


Wyrzuty sumienia potrafią na zawsze odmienić ludzkie życie. Zacumowują się silnie w umyśle i sercu, nie pozwalając na złapanie choćby chwili oddechu i zapomnienia o wstydliwym uczynku. O tym co się powiedziało, co się zaniechało, a teraz jest już za późno, by wszystko naprawić. Szczególnie poczucie winy jest mocne, gdy ma się świadomość nie udzielenia pomocy potrzebującemu, temu który patrzył z nadzieją w naszą stronę i od nas zależało jego życie. Są one tak silne, że codziennie najdrobniejsze rzeczy przypominają o tym, o czym nieustannie próbuje się zapomnieć. Gdy do tego dochodzi przekonanie, że jest się celem anonimowego mordercy, systematycznie prześladującego swą ofiarę, niedającego jej zapomnieć o sobie choćby na chwilę, wówczas niczym bańka mydlana znika poczucie bezpieczeństwa.
         B.A. Paris pewnym krokiem weszła rok temu na literackie salony, znajdując się na samym szczycie list bestsellerów, teraz zaś powróciła z nową powieścią Na skraju załamania  pokazującą, jak wygląda życie osoby dla której najgorszym wrogiem staje się własna głowa i umysł płatający nieustanne figle.


            Kiedy Cass Anderson  po spotkaniu ze znajomymi z pracy, postanowiła wracać do domu krótszą drogą prowadzącą przez las, nie przypuszczała, że najbliższe godziny na zawsze odmienią  jej życie. Tamtej nocy  będąc  blisko domu, mijała zaparkowany na odludziu samochód w którym siedziała samotna kobieta, w obawie o własne bezpieczeństwo nie sprawdziła, czy pasażerka nie potrzebuje pomocy. Nazajutrz  dowiaduje się, że napotkana osoba została zamordowana i nazywała się Jane Walters,  a jej morderca czaił się leśnych gęstwinach. Wiadomość ta burzy spokój Cass, nękanej od tej pory głuchymi telefonami i ciągłymi wyrzutami sumienia do prowadzącymi ją na skraj załamania. Ma przeczucie, że teraz to właśnie ona stała się celem psychopaty, jednak wiele rzeczy świadczy na jej niekorzyść i postrzeganie jej jako osoby niewiarygodnej i przechodzącej trudne chwile. Z każdym dniem traci kontrolę nad najprostszymi nawet sprawami.  Nie pamięta  kodu alarmu do domu, podpisywanej przez siebie umowy, spotkania z przyjaciółmi, tego co mówił do niej mąż i co sama komuś mówiła. Zżerana panicznym lękiem o własne życie i obawą przed wyznania mężowi prawdy o tamtym wieczorze, staje się z silnej i niezależnej kobiety, osobą uzależnioną od drugiego człowieka i potrzebującą stałej opieki. Wszystko wskazuje, że podobnie do swojej zmarłej matki zaczyna cierpieć na demencję. Kiedy już nie może ufać samej sobie, temu co widzi i słyszy; to czy w ogóle może komuś bezgranicznie zaufać?

 

Tym co najgorszego może się przydarzyć się człowiekowi jest powolne, lecz systematyczna utrata kontroli nad samym sobą i brak wpływu na dalszą egzystencję.  Często dzieje się to całkowicie niezauważalnie i przejawia się w drobnych codziennych rzeczach, jak: zapomnienie o miejscu zaparkowania samochodu, wzięciu przypisanych lęków, czy zamówionych ze sklepu zakupach. W prawdzie to jeszcze o niczym nie przesądza, każdy może czasem o czymś zapomnieć, a gdy żyje w dużym stresie, do którego dochodzi przemęczenie – nie dziwi fakt, że czasem po prostu coś wyleci z głowy; jednak gdy staje się to nagminne burzy zaufanie nie tylko do kogoś komu się przytrafiają podobne incydenty, ale nawet do samego siebie. Wówczas łatwo stać się całkowicie bezbronnym, zdanym na łaskę drugiej osoby i opiekę z jej strony. Przede wszystkim skutecznie niszczą poczucie bezpieczeństwa, stabilizacji i niczym złodziej zabierają wszystko, to co jeszcze do niedawna miało priorytetową wartość, na przykład pracę, niezależność, samowystarczalność i poczucie odpowiedzialności.  Popychają w obłęd, a człowiek niepamiętający o tym, co zrobił bądź powiedział kilka godzin lub dni temu, widzi jak każdego dnia staje się całkowicie bezradny i najprostsze nawet czynności, typu włączenie pralki staje się dla niego niczym wejście na szczyt Everestu. Utrata pamięci zżera  ciało i umysł, staje czymś przed czym nie ma  ucieczki i nawet trudno jest ukrywać ją przed otoczeniem, a kolejne zawalone sprawy powodują falę pretensji i systematycznego kurczenia się grona znajomych. Natomiast jeżeli myślało się, że już nic gorszego nie może się przydarzyć; to mieszkając w środku lasu szybko można przekonać się, że to zaledwie początek koszmaru. Bez trudu znajdzie się ktoś, kto w bezwzględny sposób będzie chciał wykorzystać czyjeś załamanie psychiczne, pozbywając się dzięki temu niewygodnej dla siebie osoby. Najpierw wywoła  paniczny lęk, wykonując codziennie o tej samej porze głuche telefony,  niezauważalnie wejdzie do domu i zostawi  na kuchennym blacie nóż którym wcześniej pozbawiono życia inną osobę, ciągle będzie manifestował swoją obecność pokazując, że widzi i słyszy wszystko oraz że nie ma przed nim szansy obrony – tylko on decyduje jak długo będzie żyła jego ofiara.  Nękana przez psychopatę ma świadomość, że żyjąc w miejscu odosobnionym,  będzie całkowicie bezbronna w razie ataku szaleńca i nie znajdzie się nawet sąsiad, który zareaguje na jej krzyk i wołanie o pomoc. Nie wie jednak, że wróg znajduje się bliżej, niż się mogło wydawać.


B. A. Paris w genialny sposób pokazuje proste mechanizmy prowadzące do choroby psychicznej. Udowadnia, jak łatwo jest zrobić z osoby o silnym charakterze i zawsze pewnej siebie, wrak człowieka. Całkowicie zniszczyć jej świadomość, sprawić że nikt nie może już na niej polegać, a jej zapewnienia tracą jakiekolwiek znaczenie. Wystarczy systematycznie wmawiać jej, że zrobiła coś czego doskonale jest świadoma, że nie robiła. Postawiona  przed faktem dokonanym świadczącym o  winie, nie może już niczemu zaprzeczyć. Nie ma znaczenia, że może komuś zależy na wykreowaniu rzeczywistości, w której jego ofiara zaczyna być postrzegana jako nieodpowiedzialna, niewiarygodna i wymagająca specjalnego leczenia.  Wytykane  błędy  sprawiają, że już sama nie wie co jest prawdą, a co próbą „wrobienia jej w coś”. W ten sposób poprzez systematyczne powtarzanie tego samego scenariusza, zaczyna tracić  panowanie nad własnym życiem, zaufanie do samego siebie, a przede wszystkim pozytywną samoocenę. Jeżeli  stan ten utrzymuje się przez dłuższy czas, wywoływany przez sytuacje i zdarzenia trudne do wytłumaczenia, może doprowadzić kogoś nawet na skraj załamania nerwowego. Wówczas już jest tylko krok do obłędu. To co najbardziej przeraziło mnie w drugiej powieści brytyjskiej pisarki, to właśnie pokazanie przez nią owych mechanizmów manipulacji ludzką psychiką. Autorka wkracza w umysł bohatera, odsłaniając jego myśli, emocje i obawy, wprowadza w świat okrutnej gry w której samemu nie wie się już co jest prawdą, a co kłamstwem. Dodatkowo towarzysząca lekturze  świadomość, że bezwzględni manipulatorzy mogą znajdować się bardzo blisko nas, straszy i wyostrza nasze zmysły. Paris w bezwzględny sposób bawi się emocjami i wprowadza w świat, w którym znów nie mamy najmniejszej ochoty przebywać. Jednak tym razem skutecznie łamie przetarte schematy i nic u niej jest już oczywiste i pewne.  W fenomenalny sposób tworzy atmosferę osaczenia ze wszystkich stron, potęgującego się poczucia niebezpieczeństwa i bezradności. Finał zaś jest istną petardą, chociaż bez większych fajerwerków i zaskoczenia.


Na skraju załamania należy bez wątpienia do tych powieści, które zapadają w serce i umysł czytelnika. Zmuszają go do głębszej refleksji nad rzeczywistości, wyrywając go z dobrego samopoczucia. To co, najbardziej przeraża to opowiedzenie przez autorkę historii mogącej przydarzyć się każdemu. W mistrzowski sposób bawi się codziennością i codziennymi czynnościami wykonywanymi przez miliardy osób na całym świecie każdego dnia, aby stworzyć z nich atmosferę osaczenia, koszmaru i strachu przed którym nie ma ucieczki. Im bardziej próbuje się przed nim bronić, tym bardziej on atakuje i zniewala.


Polecam.
Moja ocena 8/10
 
                                                 Źródło: Wydawnictwo Albatros
                                  

środa, 18 lipca 2018

#1 REPORTERSKA WĘDRÓWKA: Z NIENAWIŚCI DO KOBIET - JUSTYNA KOPIŃSKA


Nie od dziś wiadomo, że najbardziej przerażające historie pisze samo życie. Żaden nawet najlepszy pisarz czy reżyser nie jest w stanie stworzyć, tak poruszającej serce opowieści, niż ta która powstaje podczas dnia codziennego. Tej dziejącej się dziś i teraz na naszych oczach. Ciągle bowiem stajemy się świadkami dramatów, cierpienia ludzi którzy nigdy nikomu nic nie zawinili, a padli ofiarą napaści ze strony silniejszych od nich, osób,  cieszących się dodatkowo społecznym szacunkiem. Albo po prostu wyróżniających się czymś, co w ich środowisku jest nie do zaakceptowania, przez co również stali się ofiarą przemocy.
         Nagradzana wielokrotnie dziennikarka, Justyna Kopińska w swoim najnowszym zbiorze reportaży Z nienawiści do kobiet opowiada właśnie o tych słabych, pokrzywdzonych przez los i ludzi, o tych którzy wiedzą jak boli odrzucenie, niemoc obrony przed brutalnymi atakami idącymi ze strony ludzi wykorzystujących swe stanowiska. Pokazuje losy osób nieustannie próbujących zapomnieć o przeżytej traumie.


Z nienawiści do kobiet odsłania historie o najważniejszych sprawach, poruszanych jeszcze nie dawno w mediach. Sprawy, którymi żyła całą Polska. Począwszy od otwierającego go reportażu o Violettcie Villas, słynnej diwie o której opowiada jej syn, Krzysztof i synowa, Małgorzata. Z ich wspomnień wyłania się obraz artystki nieprzystającej do szarej rzeczywistości Polski Ludowej, przez co często przez kilkadziesiąt lat padała ofiarą ludzkiej podłości i kpiny. Widzimy kobietę podziwianą przez miliony ludzi na całym świecie, a jednak ostatnie swe lata spędziła w zapomnieniu i w samotności. Natomiast tekst Ksiądz pedofil odprawia dalej to wstrząsająca opowieść o trzynastoletniej dziewczynce podstępem wywiezionej z rodzinnego domu przez księdza katechetę, a potem przez niego gwałconą, bitą i upokarzaną. Temat przemocy seksualnej powraca w reportażu Z nienawiści do kobiet ukazującym problem molestowania kobiet w polskiej armii przez wysokich rangą oficerów, samo zaś wojsko nieustannie próbuje problem temat zamieść pod dywan, a sprawca do dziś nie ponieśli konsekwencji swych czynów. Wreszcie Ostatni klezer i Gej twoim bratem w Kościele to teksty poruszające kwestie panującej w naszym społeczeństwie homofobii, czy to w przypadku ludności żydowskiej czy homoseksualnej. Wszystkie zaś historie tworzą spójną całość pokazującą nieskuteczność wymiaru sprawiedliwości i ludzi żyjących każdego dnia z niewyobrażalnym bólem i pozostawionych samym sobie z poczuciem wyrządzonej im krzywdy.


Z nienawiści do kobiet to moje pierwsze spotkanie z popularna dziennikarką, Justyną Kopińską. I to co muszę napisać na samym początku, było ono straszne i przerażające. Absolutnie nie z powodu samej autorki, bo zobaczyłem w niej nieustępliwą i odważną reporterkę walczącą w obronie swych pokrzywdzonych bohaterów i za wszelką cenę próbującą dotrzeć do sprawców ich cierpienia, osób które nadużyły swej pozycji w stosunku do słabszych. Książka jest wstrząsająca przede wszystkim z powodu poruszanej w niej tematyki. Kopińska rzuca czytelnikowi prawdę prosto w oczy, bez wahania uderza go nią i powoduje nokaut. Praktycznie po przeczytaniu każdego reportażu ma się poczucie bezsilności wobec przemocy stosowanej wobec drugiego człowieka, często mającej miejsce przy społecznym przyzwoleniu i milczeniu,  próbie niezauważania tego, co jest na wyciągnięcie ręki. Oczywiście nie zawsze trzeba się z nią zgadzać, i chyba samej autorce nawet na tym nie zależy. Mam wrażenie jakoby jednym z jej celów było wyostrzenia naszych zmysłów, na to co dzieje się wokół  nas. Na to co widzimy, słyszymy i czego niejednokrotnie jesteśmy świadkami. Z jej tekstów bije brutalna rzeczywistość, atakująca z impetem i nagle, taka na którą nigdy nie jest się gotowym stanąć oko w oko..
Sam tytuł jest nieco mylący, bo jeśli nie spotkaliście się wcześniej z żadną opinią o tej książce, możecie oczekiwać, że będzie ona opowiadać o kobietach i ich krzywdzie. Nic bardziej mylnego. Kopińska zachowuje pewnego rodzaju równowagę między kobiecymi bohaterami a męskimi, występując w obronie ludzi doznających przez lata niesprawiedliwości, przemocy: czy to fizycznej, czy psychicznej, a nie raz jednej i drugiej. Z jej opowieści wyłaniają się osoby żyjące od dawna z wielkim cierpieniem, wywołanym albo przez tych którzy mieli ich wspierać, być wzorem do naśladowania – dotyczy to zwłaszcza dziewczynki gwałconej przez księdza katechetę - przed którym się otworzyła i zwierzyła, a później jej niewinność i szczerość obrócono przeciwko niej i na zawsze zniszczono; albo  z powodu swej „odmienności”  pochodzenie etniczne bądź posiadana orientacja seksualna zadecydowały o ich odrzuceniu i pogardzie, z jaką spotykają się niejednokrotnie.
Autorka przedstawia  osiem różnych reportaży i osiem całkowicie różniących się od siebie ludzi. Począwszy od Violetty Villas - piosenkarki podziwianej na  świecie, przez trzynastolatkę z prowincji, kobiety żołnierzy, po ostatniego klezera krakowskiego - Leopolda Kozłowskiego, skończywszy na więźniach zakładu karnego, czy ludzi padających ofiarą przestępców pozostających długo na wolności, mimo popełnionego wcześniej morderstwa.  Z wszystkich tych opowieści uderza obraz Polski, której wolelibyśmy nie widzieć, szczelnie zamknąć oczy nie dostrzegając dziejącego się wokół zła. To sprawy często niewygodne dla wielu osób, uderzające w ich wyidealizowany sposób postrzegania wielu instytucji i zmuszających do zmierzenia z tym, co ma miejsce każdego dnia.  Kopińska walczy o sprawiedliwość w obronie tych, którym dotąd nieprzerwanie odmawiano prawa głosu, a dzięki jej wcześniejszym reporterskim interwencjom - wielu sprawców przez wiele lat pozostających bezkarnych, poniosło zasłużoną karę.  Autorka burzy dobre samopoczucie czytelnika, zmuszając go do baczniejszej uwagi na to, czego sam staje się świadkiem. Po lekturze Z nienawiści do kobiet trudno jest dalej udawać, że tego nie ma. Nie pozostawia ona wiele miejsca na oddech, a ogrom ludzkiego bólu oddany w cieniutkiej książce liczącej zaledwie ponad 220 stron jest przytłaczający. Pełen podziwu jestem dla umiejętności reporterki, że w krótkich tekstach potrafiła oddać zarówno szerokie tło omawianej sprawy, postawy ludzi zajmujących się nią i ich emocje. Kopińska nikogo nie ocenia i nie moralizuje, nie narzuca nam własnej wizji i oceny, lecz przedstawia suche fakty do których każdy z czytelników musi odnieść się samodzielnie i zająć własnej stanowisko.
To czym zachwyciła mnie Justyna Kopińska to pokaz dziennikarstwa na najwyższym poziomie. Za wszelką cenę próbuje dotrzeć do prawdy i o niej opowiedzieć. Daje nam historie ludzi z krwi i kości. Z mistrzowską umiejętnością wprowadza nas do świata swych bohaterów. Na początku rzuca kilka mocnych cytatów z reportażu, dając jakby przedsmak tego co przed nami. Potem tworzy krótki i zwięzły zarys, rozbudowywany w opowieści a na końcu stajemy się świadkiem dziennikarskiego śledztwa i walki o sprawiedliwość. Autorka zadaje pytania pozostające często bez odpowiedzi, nie daje się łatwo „spławić”. Na koniec owa odpowiedź na pytanie dlaczego? pozostaje okrutna i często nie ma jednoznacznego stwierdzenia. Reporterka bezlitośnie gra na emocjach czytelników, wywołując u nich nie tylko wzruszenie i współczucie dla ludzi doznających od dawna niesprawiedliwości, lecz również zmusza do zweryfikowania często własnych postaw i zastanowienia się nad tym, co ja sam zrobiłbym w takiej sytuacji.


Z nienawiści do kobiet pokazuje, że największym grzechem jest obojętność i brak elementarnej empatii. W tym przypadku dostajemy nie tylko pokaz braku solidarności z ofiarami przemocy ze strony tych, co winni stać na straży sprawiedliwości, lecz co gorsze pokaz ignorancji i braku umiejętności spojrzenia prawdzie w oczy. Nie ma co się okłamywać to jest nasze własne podwórko i mimo, że od dzieciństwa wpaja się nam zasady Dekalogu, a szczególnie przykazania: nie zabijaj, nie cudzołóż i nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu; to jakoś nadal łatwo jest o nich zapomnieć. Oczywiście owe przewinienia tykają innych ale nie nas samych i ludzi z naszego środowiska zawodowego. Prawda jednak okazuje się często nieco odmienna. Wystarczy jednak pamiętać, żeby nie odwracać oczu od tych problemów dziejących się często za ścianą naszych domów, a może świat stanie się chociaż odrobine lepszy.


Polecam,

Moja ocena 10/10


                                                        Źródło: Wydawnictwo Świat Książki

piątek, 13 lipca 2018

MROCZNY PIĄTEK: CMĘTARZ ZWIEŻĄT - STEPHEN KING






MROCZNY
PIĄTEK

 

CMĘTARZ ZWIEŻĄT – STEPHEN KING.

Istnieją miejsca przeklęte, od których dla własnego dobra lepiej trzymać się z daleka. Są to samotne cmentarze, położone na peryferiach miast i miasteczek. Związane z nimi są różne podania i mity opowiadające o spoczywającej na nich klątwie i przekazywane przez lokalną społeczność z pokolenia na pokolenie. Mimo swej złowrogiej  aury, przyciągają  ludzi niczym magnes, karmiąc się ich cierpieniem i rozpaczą. Jednak zamiast ukojenia, niosą ze sobą śmierć i zniszczenie wszystkiego tego, co jeszcze pozostało człowiekowi cennego. Nie zważając na ostrzeżenia miejscowych, zawsze znajdzie się śmiałek, pragnący odzyskać to co stracił, zwłaszcza jeśli dotyczy to najbliższego członka rodziny.
         Stephen King ponownie zabiera czytelnika do stanu Maine, odsłaniając przed nim prowincjonalne miasteczko Ludlow, którego centralnym punktem jest „Cmętarz zwieżąt” posiadający olbrzymią siłę oddziaływania na tych, co zawitają w jego progi.


Rodzina Creedów w chwili podjęcia decyzji o przeprowadzce z Chicago do prowincjonalnej miejscowości, nie zdawała sobie sprawy jak w ciągu kilku dni, nowy dom na zawsze odmieni ich egzystencję. Wydawało się, że odtąd wszystko będzie usłane różami, w przytulnym i cichym miasteczku odpoczną od wielkomiejskiego harmidru, a do tego cudownie położona okolica wzdłuż lasu i łąk stanie się idealnym wręcz miejscem dla familii z dwójką dzieci i kotem. Wspaniała praca, mili sąsiedzi z którymi od początku nawiązało się przyjacielskie stosunki, da im upragnione szczęście. Jedyny mankament to droga prowadząca w stronę lasu. Droga po której nieustannie przemierzają ciężarówki firmy Orinco i z tego powodu należy mieć baczenie na kota wędrującego własnymi ścieżkami, polującego na ptaki i owady oraz na dwuletniego synka lubiącego biegać po łące. Szlak ten prowadzi do tajemniczego cmętarza zwieżąt – wisi tam tabliczka z takim właśnie napisem. Jest to miejsce zrobione dziecięcymi rękoma, na którym grzebano zwłoki domowych pupilów. Same zaś znajdujące się nagrobki tworzą złowrogi krąg, ci zaś którzy nie mają zamiaru słuchać ostrzeżeń miejscowych, ponownie podzielą ich makabryczną historię.


Król grozy porusza niezwykle trudny temat jakim jest śmierć najbliższych członków rodziny, tych którzy do tej pory stanowili dla nas sens życia. Teraz zaś na skutek jednego nieszczęśliwego wydarzenia  zabrakło ich. Odeszli na zawsze pozostawiając po sobie olbrzymią pustkę. Wprawdzie jest ona czymś niezwykle naturalnym i wpisana  nieodłącznie do ludzkiego losu. Jednak nie zmienia faktu, że za każdym razem pozostawia po sobie ból, z którym nie łatwo  się pogodzić. Stąd od początku swego istnienia człowiek dążył do pokonania śmierci i skradzenia bogom sekretu  nieśmiertelności. Chciał posiąść umiejętność pokonania jej i przywrócenia z powrotem do żywych, tych co odeszli. W zetknięciu z nią do dziś próbuje się od niej uciec. Spore grono osób nie chce  nawet o niej rozmawiać, a poprzez towarzyszącą jej mroczność i ciężkość, staje się tematem tabu. Nie brakuje głosów sprzeciwu wobec mówienia o śmierci w obecności kilkuletniego dziecka.  Starania te na nie wiele się zdają, a ona niczym nieproszony gość zawsze przychodzi niespodziewanie. Zbiera swe żniwo, wtedy kiedy ona zechce, nie pytając nikogo o zdanie. Sięga bez wyjątku po osoby starsze, jak i kilkuletnie dzieci, mające całe życie jeszcze przed sobą. Tyle tylko, może to zabrzmieć okrutnie, ale taki pogląd można zauważyć u otaczających nas ludzi, że o ile  umiera starsza osoba, łatwiej może pogodzić się ze stratą – w końcu nikt nie może żyć wiecznie; to w chwili zetknięcia się ze śmiercią dziecka stajemy się całkowicie bezbronni, a pytanie dlaczego?, na które nigdy nie znajdzie się odpowiedzi,  nieustannie znajduje się na ustach.

Autor pokazuje, że ów paniczny lęk przed śmiercią stał się wytworem współczesnej cywilizacji. Jeszcze sto lat temu ludzie od maleńkości mieli z nią styczność, razem z nią siadali do stołu i kładli się spać. Stanowiła coś zupełnie naturalnego, zwykłego i ciągle obecnego w ich świadomości. Kobiety umierały w połogu, noworodki zaraz po urodzeniu, a liczba zgonów nieletnich była bardzo wysoka. Mężczyźni szli na wojnę na której ginęli, a epidemie dziesiątkowały ludność miast i wsi. Ludzi więc, którym udało się osiągnąć sędziwy wiek, można było policzyć na palcach jednej ręki. Stanowiła tym samym element rzeczywistości dla naszych przodków, z którym nawet nie próbowano polemizować. Dopiero na skutek wynalezienia wielu leków leczących nieuleczalne wcześniej choroby, zakończeniem wojen i zniknięciem z naszej codzienności zarazy; na chwilę jakby się nieco oddaliła z naszego pola widzenia, jednak nadal lubi pozostawać blisko człowieka – tyle tylko, że dziś próbujemy jej nie zauważać i wyeliminować.  Jest to niestety pozór, a na skutek odrzucenia śmierci z naszego dnia codziennego, stała się czymś czego się boimy i z czym nie umiemy się pogodzić.

To właśnie strach popycha bohaterów powieści Kinga do działań mających zapobiec spotkaniu z nią. W konsekwencji niestety ściąga na nich coraz większe tragedie. Im bardziej chcą pokonać śmierć, tym bardziej zapraszają ją do swojego domu.. Zwłaszcza, ci, którzy w  dzieciństwie byli świadkiem powolnego odchodzenia członka rodziny, dziś nie potrafią o niej zapomnieć. Wolą wyrzucić ją za drzwi i nawet jej nie wspominać niż zmierzyć się z własnymi demonami, oraz spróbować chociaż trochę pogodzić się z nią.

Wizyta na osobliwym cmentarzu, przesadna reakcja najbliższych Louisa Creeda, wywołuje  u niego ten sam lęk – który rządzi zachowaniem i sposobem myślenia jego żony Rachel- popycha mężczyznę w kierunku miejsca mrocznego i budzącego  niepokój. Ono zaś karmi się ludzkim strachem, czerpiąc z niego siłę do kierowania dalszymi wydarzeniami mającymi miejsce w życiu Creedów. Początkowo stanowiło  miejsce osiedlenia się Indian plemienia Micmaców, którzy w chwili kolonizacji przez białych zostali siłą stamtąd usunięci. Wiąże się  silnie z  wiarą  i tradycją grzebania zmarłych panującą wśród tubylców, którzy przechodząc na drugą stronę zabierali ze sobą w charakterze towarzyszy również swoje zwierzęta. Teraz zaś, stało się królestwem amerykańskiego bóstwa Wendigo, który dla mnie osobiście utożsamia pierwotną nienawiść żywioną do tych, co zakłócili rytm życia pierwszych osadników i szukając zemsty, niszczy życie potomkom kolonizatorów. Wendigo zatem jest demonem nawiedzającym ludzkie osady, mającym moc wskrzeszania umarłych tylko po to, aby dostarczyli mu nowego pożywienia. . Nigdy nie poprzestaje na jednej ofierze, szuka ich wielu i śmierć stanowi dla niego podstawowy pokarm. To istota wiecznie spragniona krwi, chociaż jego czas panowania przeminął wraz z odejściem Indian, to jednak jest  niepodzielnym władcą „Cmętarza zwieżąt”.

Z tego też wynika znacznie głębsze znaczenie owej leśnej drogi, a raczej DROGI. Można ją widzieć jako pierwotny instynkt wiodący zwierzęta na spotkanie z panem lasu. Spotkanie to jest nieuniknione i przyzywa ofiary pierwotną siłą nakazującą iść w kierunku tajemniczego cmentarzyska. Sama zaś DROGA na której giną już nie tylko zwierzęta ale i ludzie stanowi swoistego rodzaju ołtarz, na którym złożona zostaje ofiara dla Wendigo. Pogrzebane rękoma dzieci zwierzęta są odzwierciedleniem cyklu życia, który kończy się w chwili śmierci stanowiącej jego naturalne zamknięcie. Za każdym razem, gdy człowiek nie potrafi pogodzić się z tym naturalnym rytmem i próbuje oszukać śmierć, zakłóca w ten sposób pierwotny rytm, pozwalając demonowi sięgać swym oddziaływaniem znacznie dalej.


Cmętarz zwieżąt stanowi próbę odpowiedzi przez Kinga na problem przemijania i konieczności pogodzenia się ze śmiercią. Wręcz pewnego rodzaju oswojeniem się z nią, jako naturalnym domknięciem kręgu życia ludzi i zwierząt. Zawsze przychodzi moment w którym, człowiek zmuszony jest do skonfrontowania się z nią i staje w jej obliczu całkowicie bezbronny. King w charakterystyczny dla siebie mroczny, przerażający sposób pokazuje niszczycielską siłę strachu przed śmiercią, który stopniowo lecz nieprzerwanie niszczy życie człowieka, ściągając na niego coraz większe nieszczęście i osobiste dramaty. Zwłaszcza jeśli trafi on do miejsca nawiedzonego i przesiąkniętego złem znacznie pierwotniejszym od znanego nam współcześnie. Złem związanym z pierwotnym bóstwem krwawym i okrutnym, nieustannie łaknącym krwi. Przeznaczenia nie da się oszukać i przechytrzyć, jest ono determinantem ludzkiej  egzystencji i zawsze związane jest nierozłącznie ze śmiercią, towarzyszącą człowiekowi od samego jego początku. Przed nią zaś nie ma ucieczki, ani nie da się ukryć.


Dzisiejszego wieczoru rozbrzmiewa mi w uszach piosenka Pet Sematary.
 
Polecam,
Moja ocena 10/10
 


                                                         Źródło: Wydawnictwo Prószyński i S-ka